„Gosia Seweryn – Królewskie Historie” tekst folderu towarzyszącego wystawie artystki w Muzeum Historii Katowic w Katowicach w 2001 roku
„Szukam i odrzucam… Wynajduję i gubię… Ostrożnie badam słowa, którymi mogłabym opisać dla Państwa świat Gosi Seweryn. Bo w tym świecie nie ma słów, choć czasem pojawiają się tytuły. Nie ma gadulstwa, a jednak snują się wieloznaczne historie. Panuje tam cisza, lecz przeważnie jest to cisza przed burzą. Wydaje się, że za moment powietrze eksploduje od narastającego napięcia. Albo przeciwnie, że wciąż jeszcze drży od krzyku zgasłego w tej sekundzie. Bywa, że taka cisza trwa od wieków. Zazwyczaj brak tam ludzi. Brak? Może śpią albo właśnie gdzieś wyszli… A może wyginęli w wyniku jakiejś katastrofy, sami zniszczyli swój gatunek w destrukcyjnej wojnie światów… Może nigdy ich tam nie było. Zostały tylko ślady pewnej wysokorozwiniętej cywilizacji, czasem zadziwiająco podobnej do naszej. Bruk, mury, ściany, wąskie uliczki, galerie arkadowe, schody, czasem kościół, wieże, a nawet wieżowce. Żadnego kwiatka, drzewka, kotka ani pieska, żadnej trawki. Światło i cień. Skąd zatem, patrząc na litografie Gosi Seweryn, czerpiemy głębokie wewnętrzne przekonanie, iż one nas właśnie dotyczą? Naszego życia, naszych wahań i wyborów, naszych klęsk i wzlotów? Dlaczego te pozornie martwe, kamienne ogrody tętnią tajemnym życiem? Dlaczego bywa tam czasem smutno, a czasem śmiesznie? Kto tam jest? Głównym bohaterem Królewskich opowieści jest korona. Jednak nie taka zwykła do noszenia na głowie, porzucona przez jakiegoś władcę, lecz płaska i kamienna jak płyta litograficzna, korona uproszczona do granic symbolu – prostopadłościan z wyciętymi u góry trzema, trójkątnymi zębami. Być może właśnie dlatego nie staje się ona zapomnianą błyskotką lecz żyje własnym życiem, do czegoś dąży, czegoś unika, boi się, wznosi i upada. Rzecz sama w sobie, której nigdy do końca nie poznamy. Z drugiej strony korona to symbol króla, a zatem osoby szlachetnej, wyjątkowej, prawej i bez skazy. Od dzieciństwa znamy prawdziwe i bajkowe historie o świętym władcy, o dobrym królu, o wygnańcu, który pokonując własny strach i niebezpieczeństwa wraca szczęśliwie do swego królestwa. Łatwo nam przychodzi utożsamić się z takim bohaterem. Któż z nas nie marzył głośno lub w cichości ducha by być kimś wyjątkowym. By wyrwać się wreszcie, jak w Rozłączeniu z obezwładniającego muru codzienności, by jak w Opowieści księżycowej złapać srebrzysty róg i polecieć w świat. Któż z nas nigdy nie schował się w cieniu Przejścia, by przed wkroczeniem do rozświetlonej sali uciszyć skołatane serce. Któż nie roił sobie, że to wreszcie dla niego jako Wybrańca otworzą się drzwi w arkadzie królewskiej wieży , lub że za ciemną, nieprzystępną ścianą pałacu będzie mógł znaleźć pełne blasku Drugie życie.A propos utożsamiania czy zauważyli Państwo jak bardzo rzeczona korona podobna jest do inicjału pełnego imienia artystki? Beznadziejna, dogłębna samotność władcy wśród dworzan i poddanych czyż nie przypomina naszej samotności w tłumnych biurach i miastach? Czyż korona, lub ktoś tak wyjątkowy jak każdy z nas, może się dobrze czuć w nowoczesnym, odindywidualizowanym betonowym mieście, gdzie króluje podstępna Zbrodnia i Mc King? Tu korona to Szpieg albo Ryzykant. Tu można się nadziać na Szczyt marzeń, który z bliska okazuje się być ostrą iglicą Chrysler Building. Każda władza pragnąc uprawomocnić swe rządy odwołuje się do prawdziwych lub sfałszowanych, historycznych lub legendarnych korzeni. Tak jest i w państwie Gosi Seweryn. Strażnicy Pary Królewskiej to kamienni, sumeryjscy kapłani i wojownicy, tłem dla królewskich Powrotów są charakterystyczne podcienia arkadowe z Münster, tamże ląduje Meteor, a biała i czarna korona znajdują wspólny Środek. Natomiast na ścianie Krzywej Wieży w Pizie pilny obserwator dostrzeże Włoskie historie, niewidoczny na pierwszy rzut oka i wielce enigmatyczny zapis wydarzeń przeszłych lub… przyszłych. Gdy w tym królestwie pojawiają się ludzie zawsze są to osoby, którym korona ciąży niczym nieodgadnione fatum. Piękna Księżniczka, którą zdradza cień, przejmująca Maria Magdalena doświadczona bolesną pustką, Więzień, a wreszcie autorka tych prac jako naznaczona Królewską Pieczęcią córka. Czy może niewolnica? Zresztą sami Państwo zapewne znajdą wiele własnych Królewskich opowieści w litografiach Gosi, gdyż są one wyjątkowo inspirujące, pełne pięknych humanistycznych odniesień, głębokie i mądre. A w dodatku z wielką przyjemnością się je ogląda bo są po prostu świetnie zrobione. Cechuje je dojrzała oszczędność środków wyrazu, ograniczona kolorystyka, charakterystyczny, miękki ślad kredki litograficznej i odczuwalna szorstka faktura kamiennej płyty, której brzegi w większych odbitkach zachowują swą naturalną, nierówną linię. Kompozycje najczęściej oparte są na liniach diagonalnych, co wprowadza wrażenie dynamiki. Silne kontrasty światła i cienia, ciemniejszy pierwszy plan budują wrażenie, iż to co najważniejsze rozgrywa się jeszcze gdzieś za rysunkiem, być może w sferze duchowej. Gosia Seweryn wie co chce powiedzieć i wie jak to zrobić. Konsekwentnie kreuje swój świat, który nastrojem, a zwłaszcza pustką i ciszą miejskich przestrzeni, wydłużonymi cieniami, czy niepokojącym zachwianiem logiki linii perspektywicznych historykowi sztuki kojarzyć się będzie z włoskim malarstwem metafizycznym, a zwłaszcza z wczesną twórczością Giorgio de Chirico. Nie od rzeczy również będą skojarzenia z zaskakującymi zestawieniami przedmiotów i dowcipem w surrealistycznym malarstwie René Magritte’a – z którym notabene łączą artystkę studia na tej samej antwerpskiej uczelni. Stypendium rządu belgijskiego umożliwiające artystce studia w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Antwerpii, dyplom z wyróżnieniem w pracowni litografii częstochowskiej WSP, nagroda I stopnia Rektora WSP za wybitne osiągnięcia artystyczne i naukowe, kilkanaście wystaw indywidualnych w Polsce i za granicą, oraz udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych na całym świecie to niepospolite osiągnięcia tak młodej osoby, która wbrew polskim warunkom chce żyć z tego co lubi robić i co robi najlepiej… Gosia Seweryn zajmuje się również fotografią, malarstwem olejnym, z dziedziny grafiki także linorytem, sitodrukiem, akwafortą i monotypią. Tym razem pokazujemy tylko litografie. Pospieszcie się i zanim, jak wiele jej prac, znikną w prywatnych i instytucjonalnych zbiorach na całym świecie, koniecznie przyjdźcie je zobaczyć!”
Natalia Kruszyna
Zobacz galerię litografii z cykluKrólewskie Historie: