A b e c a d ł o Małgorzaty Seweryn

Kilka przemyśleń oraz faktów z życia i twórczości zamkniętych w alfabecie.

A jak Apetyt. Mam ciągły apetyt na twórczość, życie, podróże i dobrą kuchnię. Jestem prawdziwym łasuchem jeśli chodzi o jedzenie, sama też dobrze gotuję i piekę. Uważam, że lepiej mnie ubierać niż żywić. Prawdziwą kwintesencją przyjemności będzie dla mnie zjedzenie i wypicie czegoś pysznego w ciekawym miejscu, w miłym towarzystwie i do tego przy sztaludze.

B jak Belgia. Spędziłam 8 miesięcy studiując litografię na Akademii Sztuk Pięknych
w Antwerpii w ramach stypendium ufundowanego przez Wspólnotę Flamandzką.
Studia badawcze odbyłam pod okiem prof. Ingrid Ledent na przełomie 1999/2000
roku.

C jak Częstochowa. Miasto to gościło mnie przez całe 5 lat. Studiowałam tam Wychowanie
Plastyczne na WSP (obecnie Akademia im. J. Długosza). Najlepszą pracownią
tej uczelni okazała się dla mnie Pracownia Litografii. Właśnie w tej technice stworzyłam
cykl grafik „Szachy”, który był moim dyplomem obronionym z wyróżnieniem.

D jak Dyplom. Obroniłam ich kilka. Pierwszy z wyróżnieniem z Metaloplastyki w Liceum Plastycznym w Katowicach, drugi, też z wyróżnieniem, z litografii na WSP w Częstochowie. Trzeci obroniłam na piątkę na studiach podyplomowych na kierunku Zintegrowane Nauczanie Wczesnoszkolne i Przedszkolne w Wyższej Szkole Bankowej w Dąbrowie Górniczej.

E jak Ekslibrisy. Pierwsze z nich powstały jeszcze w trakcie studiów, w 1998 roku.
Wtedy nie przypuszczałam, że zrobię ich więcej, ale złapałam bakcyla i w każdym roku robię następne ekslibrisy. Stworzyłam ich już 625 dla różnych osób i instytucji, na różne wystawy i konkursy, w różnych technikach, w różnej kolorystyce. Jest to ciągle otwarta ścieżka, którą podążam i mam nadzieję, że dojdę do liczby 1000!

F jak Fantasmagorie. Połączenie rzeczywistego świata z fantastycznym pokazuję w wielu moich obrazach, grafikach i ekslibrisach. Szczególne światy można zobaczyć w „Historiach w Chmurach”, nietypowe anielskie postaci w cyklu „Zza zasłony”, spersonifikowane cienie w „Szachach” umiejscowionych w odludnych miejscach z rzeczywistymi budowlami architektonicznymi, sacrum w spirali wirującej nad głową lub na ścieżce prowadzącej do nieskończoności.

G jak Grafika. Najukochańsza dziedzina sztuki, która nauczyła mnie pokory. Trzeba poświęcić sporo czasu na przygotowanie matrycy graficznej, papieru i farby do druku, a potem drugie tyle na druku, suszeniu i podpisywaniu całego nakładu grafik. Stworzyłam setki grafik w różnych klasycznych technikach: w linorycie, litografii, akwaforcie, akwatincie, sitodruku, suchej igle, plastikorycie i w technikach mieszanych. Wypowiadam się w grafikach czarno-białych z 1 matrycą i kolorowych z wieloma matrycami.

H jak Herbata. Zaraz po kawie mój ulubiony gorący napój. W szafce mam calą gamę
różnych herbat: czarnych, zielonych, czerwonych i ziołowych. Za czasów studenckich, w ramach oszczędności i eksperymentów malowałam nawet mocną herbatą lub kawą. Na podstawie takich szkiców herbacianych stworzyłam później kilka dużych litografii.

I jak Inspiracja. Jest wielu artystów, którzy mnie inspirują. Cenię sobie m.in. Carravagia, Vermeera van Delft, Toulouse-Lautreca, Alfonsa Muchę, Gaudiego, Malczewskiego.
Jest też wiele obiektów architektonicznych i miejsc na świecie, które są dla mnie inspirujące, m.in renesansowy dziedziniec na Wawelu, Prinzipal Markt w Münster, Manhatan w Nowym Yorku, jest Antwerpia, Wenecja, Toskania. Są też inspirujące postacie. Czasem jest to muzyka.

J jak Jutro. Chciałabym żyć jakby jutra nie było. Czasem mi się to udaje, ale muszę o nim pamiętać. Mając dziecko muszę patrzeć w przyszłość, planować następne lata.
Tak samo rzecz ma się z wystawami, na które się czeka pół roku, rok lub dwa, w tym czasie przygotowując się do nich. Zatem Jutro istnieje, natomiast Wczoraj jest już za mną.

K jak Komputer. Jest obecny w moim życiu codziennie. Jako grafik komputerowy spędzam z nim wiele godzin dziennie pracując w takich programach jak Photoshop, Ilustrator, Indesign. Dzięki niemu tworzę ekslibrisy i rysunki digitalowe, projektuję materiały do druku od wizytówki do bilbordu. Dzięki internetowi mam kontakt z najbliższymi i przyjaciółmi, którzy są daleko.

L jak Litografia – najbardziej malarska technika graficzna, która skradła mi serce. Stworzyłam w tej technice wiele ekslibrisów i kilka cykli graficznych, m.in. „Szachy”, „Królewskie historie”, „Mały cykl Antwerpijski”, „Mały cykl Lwowski”, „Przejścia”. Dzięki niej wyrobiłam sobie bicepsy w trakcie szlifowania kamieni litograficznych i odbijania grafik. Chęć zgłębienia jej zaprowadziła mnie do Belgii na studia badawcze, co było niesamowitą przygodą.

M jak Macierzyństwo. Najpiękniejsze i największe doświadczenie, jakie dane mi jest przeżywać. Jestem dumną i zakochaną mamą wspaniałego ośmioletniego synka, mojego największego skarbu. Gdybym wiedziała, że dziecko daje tyle czystego szczęścia, zdecydowałabym się na macierzyństwo o wiele wcześniej.

N jak Nagrody. Kilka Nagród i wyróżnień dostałam i są ona dla mnie bardzo ważne,
ale w pewnym momencie przestałam brać udział w konkursach. Nie interesuje mnie już wyścig. To było istotne dla mnie, gdy byłam młodym twórcą spragnionym docenienia. Teraz skupiłam się głównie na twórczości własnej, która nie musi się sprawdzać na konkursach. Swoją energię poświęcam na to, co sprawia mi przyjemność i co uwielbiam robić, i co prezentuję na wystawach indywidualnych.

O jak Obraz. Malarstwo jest następną dziedziną sztuki, którą aktualnie uprawiam i bardzo lubię. W porównaniu z grafiką mogę w szybki sposób wyczarować wielokolorowy efekt. Stworzyłam ponad 100 małych akwarel tylko w cyklu „Historii w Chmurach”, „Zza Zasłony”, „Anioły”. Namalowałam sporo obrazów olejnych i wiele obrazów akrylowych zamkniętych w cyklu „Przejścia”.

P jak Piwo. Lubię mocno zimne. Właściwie to litografia nauczyła mnie pić piwo – w trakcie odbijania grafik musiałam przemywać kamień właśnie piwem, a to co zostawało – wypijałam. Takie były początki degustacji piwa. Na dobre rozsmakowałam się w tym trunku studiując w Belgii litografię. To tam odwiedzałam sklep z 650 rodzajami piwa, by kupić jedno do drukowania i jedno dla siebie, za każdym razem inne.

R jak Rysunek. Bez niego nie byłoby ani grafiki, ani malarstwa, ani nawet rzeźby. Zwykle szukam właściwej kompozycji szkicując ołówkiem na papierze. Dopiero kiedy uznam, że to jest to, o co mi chodzi, przechodzę do właściwego medium. Uwielbiam rysować portrety osób, które znam oraz komentować coś w rysunku satyrycznym. Portrety najchętniej rysuję ołówkami, sepią lub tuszem za pomocą piórka.

S jak Sen. Sen tak samo jak jedzenie musi być, i to w wystarczającej ilości. Jeśli nie mam wystarczającej ilości snu, jestem pozbawiona energii do pracy, boli mnie głowa i jestem strasznie marudna. Zazwyczaj mam piękne kolorowe i pozytywne sny.

T jak Temat. Wielowątkowość tematyczna moich prac jest wynikiem przeżyć wewnętrznych oraz efektem obserwacji otoczenia, jest też  specyficzną formą poszukiwania odpowiedzi na pytanie o istotę egzystencji. W moich pracach wprowadzam widza w sferę intymnych uniesień i subiektywnych odczuć.

U jak Urodziny. Sporo czasu spędziłam na Śląsku, gdzie obchodzi się geburstag, czyli urodziny, a imieniny są dopiero na drugim miejscu. Zawsze mi to odpowiadało, ale z upływem czasu wolałabym się nie przyznawać do mojego wieku, zwłaszcza, że czuję się o 10-15 lat młodziej. Dochodzę do wniosku, że jednak imieniny są lepsze, gdy się mija tę magiczną granicę 35-ciu lat. Urodziłam się w 1971 roku.

W jak Wystawa. Jestem autorką 43 wystaw indywidualnych w Polsce (m.in.: Kraków, Warszawa, Bytom, Sanok, Katowice, Gliwice, Częstochowa) i za granicą (Belgia, Holandia, Niemcy, Czechy, Dania). Wzięłam udział w ponad 150 konkursach i wystawach krajowych i  międzynarodowych, m.in.: Anglii, Australii, Chinach, Chorwacji, Egipcie, Kanadzie, Meksyku, Niemczech, Hiszpanii, Holandii, Słowacji, Turcji, we Włoszech i Polsce.

Z jak Zwierzęta. Sporadycznie pojawiały się na moich ekslibrisach, grafikach, czy obrazach. Kilka lat temu wiele kolorowych kotów „Czochraczy” zagościło w moim malarstwie. Dwa lata temu z wakacji nad Bałtykiem wróciłam z 3-miesięcznym bezdomnym kotkiem. W pierwszych dniach 2020 roku przygarnełam drugiego kotka Silkret Rexa. Jest to więc zapowiedź częstszej obecności zwierząt w mojej twórczości.

 

 

 

 

Tekst:
Małgorzata Seweryn